Kiedy wziąłem pierwszy łyk rompera poczułem jak w moich ustach symfonia smaków lśni pełnią kolorów i czule łechta moje podniebienie. Poczułem się jak niemowlę w rękach kochającej matki, której nigdy nie miałem. Wychował mnie wujek Tadeusz, równie czuły i także kochający rompera, stąd znam jego piękno. Czapki z głów dla utalentowanych browarkników, których celem nie było stworzenie piwa na lato, ale na lata.
Romper kojarzy mi się z najpiękniejszymi czasami. Pamiętam jak byłem jeszcze młody i piękny i widziałem że mam przed sobą jeszcze dużo do przeżycia. Ten smak zmienił moje postrzeganie na świat i pokazał mi że powinienem czerpać z życia garściami.
Pije się to i człowiek od razu wie, że trafił na konkretne piwo. Żadne tam wynalazki, tylko porządny lager, jak się patrzy!
✔ Smak? Super! Nie za słodkie, nie za gorzkie, idealnie wyważone.
✔ Gazu w sam raz – nie wali po nosie bąbelkami, ale też nie jest „flakiem”.
✔ Po pracy? Jak złoto! Schłodzone wchodzi jak woda w gąbkę.
✔ Żadnych udziwnień – czujesz piwo, a nie jakieś wymysły piwowarskie.
✔ Cena? Mega uczciwa! Nie trzeba bulić milionów za dobre piwo.
Szkoda tylko, że ciężko je dostać na Dolnym Śląsku :(
Jak dorwę gdzieś, to zawsze biorę kilka czteropaków na zapas.
Dobre, konkretne, polskie piwo!